My, kobiety, mamy wrodzoną tendencję do szukania księcia na białym koniu. Marzymy o ideale, o facecie umiejącym gotować, lubiącym sprzątać, przystojnym jak Johnny Depp, wysportowanym i umięśnionym (ale nie za bardzo!), doktorancie na dobrym, publicznym uniwersytecie, zarabiającym no co najmniej te kilka tysięcy, posiadającym ciekawe hobby, do tego czułym, ukochanym, ale umiejącym postawić na swoim, będącym dla nas zawsze wsparciem, słuchającym i ocierającym łzy, gdy tego potrzebujemy.. Można by jeszcze kilka tych cech wymienić. Jednak w głębi duszy czujemy, że taki ideał po prostu nie istnieje. Jak więc sobie radzimy z rozbieżnością między naszymi pragnieniami, a brutalną rzeczywistością?
Radzimy sobie w najgorszy możliwy sposób.
Zadowalamy się tym, co nam los ześle. Akceptujemy faceta, który przypadkiem się trafia (aż chciałoby się powiedzieć, jak ślepej kurze ziarno!), przymykamy oko na jego wady, bo przecież każdy jakieś ma, i wegetujemy u jego boku udając szczęśliwe, często nawet same przed sobą.
Wpaja nam się, że miłość to akceptowanie wad. Ale dużo ważniejsze jest dobre dopasowanie się, wtedy wady przestaną mieć znaczenie. Idealny facet być może nie istnieje, ale istnieje prawie idealny, i jest to taki, który swoim charakterem, oczekiwaniami i planami pasuje do naszych kubek w kubek. Wyjaśnię to na przykładach.
Kobieta, która jest przykładowo właścicielką dobrze prosperującej firmy przynoszącej dużo zysków, łatwiej zaakceptuje faceta, który nie zarabia dużo, niż taka, która sama nie pracuje i nie ma za co się utrzymać. Dla jednej z nich bycie ubogim jest wadą, która absolutnie dyskwalifikuje mężczyznę, dla drugiej zupełnie nie.
Inny przykład. Kobieta wychowana na romantycznych komediach i książkach o miłości, lub po prostu taka o romantycznej naturze, będzie potrzebowała mężczyzny, który tę naturę zrozumie i dostosuje się do niej (przynosząc jej kwiaty, gapiąc się z nią w gwiazdy itp), podczas gdy kobieta wychowywana żelazną ręką, samodzielna i mocno stąpająca po ziemi obejdzie się bez romantycznego mężczyzny u boku.
Podsumowując, szukajmy ideału dostosowanego do nas, do naszych pragnień i potrzeb. Nie myślmy stereotypowo, ale akceptujmy tylko i wyłącznie te wady, które nie wpływają destrukcyjnie na nasze życie. W poszukiwaniach idealnego mężczyzny trzeba być niestety rozsądnym. Nie umiesz gotować, twój facet musi umieć, albo musi być na tyle zamożny, by codziennie jeść na mieście z tobą. Jeśli tak nie jest, to nie jest twój ideał i nie warto sobie zawracać nim głowy.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz